top_banner

Rozdział 6.

Pod zaborami po uwłaszczeniu.

str. 7

Wyraźnie napisano tam, że ówczesny Ludomierz i Makowszczyzna były to wtedy obszary leśne, a nie pola orne. Ta pierwsza kolonia pojawia się po raz pierwszy w dokumentach w 1810 roku jako „Ladomierz” (APŁ) nazywany wtedy „pustkowiem”, czyli było to wtedy jeszcze bezludzie, teren pokryty dziko rosnącą roślinnością, nieużytkowany rolniczo. W 1815 roku spotykamy inną jego nazwę – „Ladomirz” (Wój 1). Etymologia tej nazwy nie jest znana, choć jej dwuczęściowy skład wskazuje na pochodzenie od jakiegoś imienia słowiańskiego, np. „Ludomir” albo od łacińskiej postaci imienia „Włodzimierz”(Vladimirus>Ladimirus>Ladomierz). Natomiast nazwa Makowszczyzna wzięła się chyba od „Strzelca Leśnego”, czyli gajowego o nazwisku Makowski (?), o którym wspominaliśmy już wcześniej przy okazji sporu ks. Lisieckiego z mieszkańcami Żdżar (Wój 1). Może nazwa „pustki”, a wcześniej lasu – Ladomierz, miała podobne pochodzenie? Cały ten obszar wcielono później do Folwarku „Wójcin”. Gdy w 1887 roku następował podział klucza wójcińskiego na trzy części – to dowiadujemy się, że „Folwark Makowszczyzna” posiadał już 429 mórg, a stary „Folwark Wójcin” miał tych mórg 430, czyli obydwa posiadały wielkości niemal identyczne. Była jednak wyraźna różnica w wartości obydwóch folwarków, ponieważ ten pierwszy oszacowany był tylko na 11.364 rubli, a drugi - na 23.846 rubli i 23 kopiejki, czyli dwukrotnie więcej. Obok folwarku zaczęła się też pojawiać kolonia Makowszczyzna, która jeszcze w 1884 roku wyglądała bardzo skromnie, ponieważ był tam tylko jeden dom i 16 mieszkańców (SGKP). Trudno wyczuć czy to chodzi o dwie lub trzy rodziny rolników mieszkających w jednym budynku, czy też o pracowników folwarcznych mieszkających w czworakach dworskich. Stanowczo to za mało, żeby umożliwić funkcjonowanie folwarku pouwłaszczeniowego, jasne więc, że główną siłę roboczą stanowili tam robotnicy najemni ze starego Wójcina.
 
   Wielcy właściciele ziemscy mieli początkowo trudności w znalezieniu taniej siły roboczej i  stąd powstawała konieczność zatrudniania większej ilości stałej służby folwarcznej, jak i sprowadzanie wędrownych i sezonowych robotników z Galicji . Może to po nich pozostała nazwa południowo–wschodniej „dzielnicy” wójcińskiej zwanej „Galicją”?  Współistnienie dwóch folwarków w jednej wsi – należących do dwóch spokrewnionych ze sobą rodzin Zygmunta Darewskiego i Dymitra Antepowicza – z pewnością napotykało na trudności, ponieważ siłą rzeczy musiało dochodzić do niekorzystnej rywalizacji o siłę roboczą, co mogło też prowadzić do niesnasek rodzinnych. Może bezrolni i małorolni chłopi wójcińscy także nie palili się do pracy w majątku Darewskich, może zrażeni czymś do tej rodziny, albo może wyżej cenili sobie bardziej intratne „Saksy” po drugiej stronie Prosny?  Były to chyba zasadnicze powody, dla których Zygmunt Darewski zdecydował się w 1900 roku na „pożegnanie z Wójcinem” i kupienie sobie na spółkę z bratem Wiktorem nowego majątku w Chotowie, położonego bliżej Wielunia. Dodatkowym czynnikiem mogła być chęć opuszczenia miejsca, które wiązało się z traumatycznymi  wspomnieniami rodzicielskimi.  Jan Maślanka podaje, odmiennie niż ks. Patykiewicz, że Zygmunt Darewski nabył nowy majątek już kilka lat wcześniej (1897), a w Internecie, w Planie Odnowy Chotowa, znaleźć można nawet rok 1887 (!) jako datę tego nabytku. Dobra folwarku wójcińskiego mogły być zadłużane w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim przez zaciąganie kredytów inwestycyjnych, a wobec dłużników, którzy nie wpłacali rat, stosowano licytację posiadanej ziemi. K. Wilczyński napisał, że majątek Darewskiego w Wójcinie został wystawiony na licytację (Wil 10), a potwierdza to również Jan Maślanka (JMW 109). Jeśli ten zapis odpowiada prawdzie, znaczyłoby to, że Zygmunt mógł zaciągnąć pożyczkę na zakup Chotowa, obciążając hipotekę folwarku wójcińskiego. Nierzadko zadłużony majątek przechodził na TKZ i wtedy przekazywano go na sprzedaż lub parcelację. Szczegółów licytacji wójcińskiej jednak nie znamy i nie wiemy kto przeprowadzał licytację – właściciel majątku czy TKZ?  Tak działo się wtedy często w Kongresówce popowstaniowej i rosła przy okazji ilość ziemi chłopskiej, ale wielka własność zachowała taką przewagę w lasach, łąkach i pastwiskach, że wieś pozostawała nadal w pewnej zależności ekonomicznej od dworu.
 
  Po upadku powstania styczniowego najbardziej obłowili się rosyjscy generałowie, którzy otrzymywali od cara w nagrodę ogromne obszary gruntów skonfiskowanych powstańcom i nazywanych odtąd majoratami. W okolicach Wójcina najbardziej obdarowano generała Krasnokuckiego, który otrzymał liczne folwarki w okolicach Bolesławca. Później właścicielką tych dóbr zostanie jego córka, która wyjdzie za mąż za generała Łopuchina. W Goli  znajdowały się rosyjskie koszary wojskowe, przejście graniczne i komora celna, a generał postanowił, że wybuduje nad Prosną pałac i na stałe się tam osiedli. Zbudował więc w sąsiednim Chróścinie piękny pałac, sprowadził swoich krewnych z Rosji oraz część służby i  wybudował dla nich niewielką cerkiew, wokół której założono cmentarzyk dla zmarłej służby i żołnierzy. Cerkiew stała się rodzinnym grobowcem Łopuchinów i dzisiaj stanowi  atrakcję turystyczną Chróścina (JMD, Ł).

Zamek Łopuchina w Chróścinie
 4. Pałac Łopuchina w Chróścinie (w.pl: Galeria / Okolice)

Rosji, po stłumieniu powstania styczniowego,  przybywało tysiące rosyjskich urzędników, sędziów i nauczycieli, którzy obejmowali posady po usuwanych Polakach. Córka Kazimierza Darewskiego, Petronela, dziedziczka Makowszczyzny (JMŁ 176):

 „za męża miała Dymitra Antepowicza, sędziego, skierowanego przez władze carskie do Piotrkowa Trybunalskiego ...”

Tak oto Dymitr Antepowicz, najpierw sędzia w Wieluniu, potem prezes sądu w Piotrkowie (Wer), a w czasach późniejszych naczelnik powiatu wieluńskiego (Pat 8) – został szwagrem współwłaściciela „Folwarku Wójcin”, Zygmunta Darewskiego, i szwagrowie przez 25 lat sąsiadowali i rywalizowali ze sobą w dwóch sąsiadujących folwarkach aż do czasu, kiedy to Zygmunt przeniósł się do Chotowa. Pochodząca z Kijowa rodzina Antepowiczów szybko się jednak w warunkach polskich spolonizowała i przeszła z wyznania prawosławnego na katolicyzm (JMW 128). W późniejszym czasie syn Petroneli z Darewskich i Dymitra Antepowicza, o imieniu Antoni, zostanie adoptowany przez bezdzietnego wuja, Zygmunta Weryho – Darewskiego, który to jemu nada swoje nazwisko i zapisze majątek w Chotowie. Rodzeństwo zaś tegoż Antoniego, brat Tadeusz i siostra Eugenia z Antepowiczów Dylewska, staną się współwłaścicielami dóbr Makowszczyzna i Gola, w tej drugiej – wspólnie z Wandą Górkiewiczową, córkę Oktawiana, a wnuczką Kazimierza Darewskiego (JMD 108). Praktycznie więc niemal wszystko to co posiadali Darewscy trafi prędzej czy później w ręce napływowej rodziny Antepowiczów. Dziwnie szybko zanikała męska linia Darewskich, a przecież Kazimierz Darewski miał sześcioro dzieci, w tym aż czterech synów ze związku z Oktawią Niewodowską: Ludwika (1851), Zygmunta (1852), Oktawiana (1857) i Wiktora (1861). Z tej czwórki dziedziców nazwiska jedynie Oktawian miał dzieci i były to 3 córki, a pozostali bracia nie zostawili żadnego potomstwa.

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej