top_banner
Wojcin czasy PRL 1945-1956

Rozdział 10.

Organizacja PRL i polski stalinizm.
(1945–1956)

str. 7

W okolicach Wójcina i w samym Wójcinie pojawiał się oddział dowodzony przez dwóch młodych folksdojczów (roczniki 1923 i 1924), którzy przy końcu wojny zdezerterowali z Wehrmachtu i ukrywali się w lasach, nawiązując sporadyczne kontakty z polskim podziemiem poakowskim. Twórcą takiego oddziału, składającego się m.in. z dezerterów z Ludowego Wojska Polskiego (LWP) i Milicji Obywatelskiej, był bojowiec używający pseudonimu „Otto”, który pochodził z okolic Kępna i próbował najpierw zalegalizować się, tworząc społeczny oddział Milicji Obywatelskiej w swojej gminie. Jego zastępca, „Rudy”, pochodził spod Będzina, na krótko znalazł się w LWP, z którego także zdezerterował, potem pod przybranym nazwiskiem pracował w starostwie w Kluczborku, ale w końcu dołączył do oddziału „Otta”.

Banda Rudego ok 1945/46 roku

9. Oddział Rudego (w.pl: Galeria / Stare Dzieje)

 „Rudy” i „Otto” jako niedawni folksdojcze musieli zdawać sobie sprawę, że „władza ludowa” prędzej czy później ich zdemaskuje i dopadnie, dlatego chyba wybrali taki styl życia. Nikt nie pokusił się dotąd, aby sprawdzić dokładnie rodowody bojowców z oddziałów „Otta”, możliwe że wielu ukrywało się w bunkrach leśnych z tych samych powodów co ich dowódcy. Nie ma żadnych informacji o tym, ilu żołnierzy niemieckich i żandarmów zastrzelili obydwaj wcześniej, ile urzędów niemieckich zniszczyli, ile kasy zdobyli na Niemcach. Wiadomo natomiast dość dużo o ich akcjach wymierzonych po wojnie przeciwko polskim funkcjonariuszom państwa komunistycznego, żołnierzom polskim i radzieckim oraz zwykłym obywatelom polskim. Działanie na pograniczu trzech województw i przebranie w mundury wojska polskiego długo ułatwiały im nieuchwytność. W październiku 1945 roku „Otto” wraz z piętnastoletnią „Danką” i „Rudym” zastrzelili w Kępnie kierownika powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa (UB) i jego podwładnego, a później jeszcze zaatakowali budynek UB w celu uwolnienia aresztantów. „Otto” spalił wówczas interesujące go osobiście materiały poniemieckie dotyczące lokalnej listy narodowościowej. W trakcie tej akcji zginęło w urzędzie 8 osób, w tym kobieta i dwoje małych dzieci (goo ceeol). W tydzień później w Bolesławcu zamordowano 12 osób, w tym wójta, milicjanta i 8 Żydów. Wspominam o nim dlatego, ponieważ „Otto” często zaglądał do Wójcina, gdzie jego dziewczyna miała „melinę” i skąd pochodziło kilku jego bojowców. Zginął potem w zasadzce zorganizowanej przez żołnierzy KBW w lutym 1946 roku.

Część jego bojowców (45 osób) wziął pod swą komendę „Rudy”, który na stacji Czastary wyciągnął z pociągu 8 żołnierzy sowieckich i jednego w polskim mundurze – po czym dokonano ich egzekucji. Podobno osobiście dokonała tego narzeczona Otta w odwecie za gwałt dokonany na niej jakoby przez jakiegoś oficera radzieckiego. Z rozkazu Rudego w Chróścinie zamordowana została przedszkolanka posądzana o współpracę z UB. W czerwcu 1946 roku Rudy zastrzelił milicjanta z Bolesławca, a w cztery dni później zastrzelił w Wójcinie trzech żołnierzy polskiego patrolu wojskowego. W marcu 1946 nawiązał kontakt z Konspiracyjnym Wojskiem Polskim (KWP) „Warszyca” i złożył przysięgę wraz ze swym oddziałem, przekazując mu 20 swoich ludzi, a sam zostawił sobie tylko kilku z nich. Podobno początkowo Rudy i jego oddział znajdowali nawet wsparcie wśród niektórych ludzi, którzy ukrywali ich i żywili. Jednakże coraz okrutniejsze postępowanie tej grupy wobec miejscowej ludności, pasożytnictwo, wymuszenia, zastraszania, morderstwa – powodowały, że „Rudy” i jego oddział stracili szybko wsparcie wśród miejscowych. Grupę „Rudego” zaczęto nazywać coraz częściej „Bandą Rudego” (Del 55). Rudy nie miał wielu sympatyków w okolicach Wójcina, świadczą o tym opinie zawarte w książkach Maślanki i Deli, którzy przecież wychowywali się w tych stronach (Dzietrzkowice i Gola) i znali doskonale odczucia tamtejszych mieszkańców. IPN oraz szef wywiadu KWP wydali także negatywną opinię o „Rudym”:

„[...] jest człowiekiem o nieokiełznanych, najprymitywniejszych instynktach, bez charakteru, bez poczucia honoru, prawa i porządku [...] rządził się własnymi prawami zezwalając swoim ludziom na rabunki, gwałty i zabójstwa, zyski z różnych „akcji” lokował u swoich licznych kochanek” (JMD 49).

 „Był to bandyta bez żadnych zasad, bez żadnych skrupułów. Do bandy ściągnęło go pragnienie użycia, łatwy chleb. Miał na sumieniu 92 morderstwa, dokonane z pełną premedytacją” (w.pl).

„Rudy” zginął w sierpniu 1946 roku w wójcińskim młynie, gdzie ukrywał się i kurował po przypadkowym postrzale (JMD 47-9).  Ujęto wtedy też trzech młodych ludzi pochodzących z Wójcina, z których dwaj o pseudonimach „Kapsel” i „Kogut” skazani zostali na karę śmierci, a wyrok wykonano w grudniu tego samego roku. „Otto” i „Rudy” w chwili śmierci mieli dopiero 22 lata, a w chwili wybuchu wojny – zaledwie lat 15. Po siedmiu latach obaj mieli już bogaty życiorys, w tym na swym sumieniu wiele istnień ludzkich i krwi przelanej. Wstrząsającą postacią jest „Danka” – piętnastoletnia zaledwie przyjaciółka Otta. Ile takich okaleczonych duchowo i psychicznie „dzieci wojny”, niekiedy nawet „seryjnych zabójców”, działało aktywnie po wojnie? Wielu młodych ludzi z pokolenia „dzieci wojny” znalazło się też w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa (UB) i w milicji, gdzie znęcali się sadystycznie nad „wrogami”, czyli więźniami politycznymi i ujętymi ludźmi podziemia zbrojnego. Tragiczny koniec spotkał też lokalnego bohatera z czasów okupacji, legendarnego Józefa Biedala, pierwszego partyzanta w Wieluńskiem. Po wyzwoleniu Wielunia w styczniu 1945 roku i rozwiązaniu AK – widywano Biedala u wojskowego komendanta miasta i u sekretarza PPR. Zapisał się też na kurs oficerów bezpieczeństwa, a później został skierowany na stanowisko kierownika referatu śledczego wieluńskiego UB. Zaraz po tym do urzędu przyjęty został W. Merta z Dzietrzkowic i „ludzie Biedala” z okolic Skomlina. Na dzień 3 czerwca 1946 roku Biedal przygotowywał zlot członków swego okupacyjnego Związku Walki Podziemnej (ZWP) i uroczystość oficjalnego ujawnienia się, którą zaszczycić miały władze województwa łódzkiego. Do uroczystości jednak nie doszło, ponieważ dwa dni wcześniej, niemal w samo południe, tuż za młynem „Amerykanka”, Józef Biedal został skrytobójczo zamordowany. Przeżył całą okupację hitlerowską – a zginął zabity przez swoich. Związana z jego przywództwem samodzielna organizacja lokalna ZWP przestała praktycznie istnieć. Przez długie lata członkowie jej nie ujawniali się, a uprawnienia kombatanckie dostali dopiero w 1974 roku. Zaraz po tym z rąk nieznanych sprawców zginął też W. Merta, podwładny Biedala (JMD 46 ).

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej