Rozdział 1
Początki Wójcina
str. 6
Wieś na prawie niemieckim lokowano zazwyczaj wzdłuż drogi, a domy mieszkalne i przylegające do nich pomieszczania gospodarcze oraz ogrody - grupowały się naogół w centrum wsi. Zabudowania ciągnęły się wzdłuż głównej drogi wiejskiej (tzw. „ulicówka”) lub owalnego placu, gdzie mieściła się zazwyczaj karczma, ewentualnie kościół (tzw. „owalnica”). Zachowane centrum Wójcina ma kształt takiej owalnicy właśnie. Nie wiadomo, w którym miejscu dzisiejszego Wójcina przebiegała wspominana już „droga bolesławiecka”. Może z południowych Łubnic biegła ona przez dzisiejsze Padoły, a potem przez centrum wsi w kierunku Bolesławca? Współczesny odcinek szosy z Bolesławca do Łubnic zbudowany został dopiero w XX wieku, w latach 1928-30 (Wil29).
Zgodnie z zawartą umową chłopi wnosili corocznie opłaty zapisane w dokumencie lokacyjnym: czynsz pieniężny; daniny w naturze; świadczyli darmową robociznę zwaną pańszczyzną i wynoszącą kilka dni w roku itp. Osadnicy posiadali zagwarantowaną wolność osobistą i mogli odejść ze wsi, jeśli tylko opłacili uprzednio czynsz i odpracowali wolniznę.
Osadników nie wolno było usuwać z ziemi, jeśli wywiązywali się z warunków umowy. Ponieważ wpłacali oni za swój udział pewną sumę pieniędzy właścicielowi wsi - ich prawo do ziemi określano jako „prawo zakupne”. Konsekwencją tego było to, że pan nie mógł usunąć takiego gospodarza z jego nadziału bez spłacenia go, a sam osadnik mógł sprzedać swoje gospodarstwo innej osobie, zwykle za zgodą właściciela i z pewną opłatą na jego rzecz (Bar).
Położenie chłopów na prawie niemieckim było znacznie korzystniejsze niż położenie ich sąsiadów na prawie polskim, ponieważ tam panowała pewna samowola. Ale gdy okazywało się, że i panowie mogą na tym coś skorzystać, wtedy wiele wsi prawa polskiego zaczęto przekształcać według tego modelu. Najważniejszą osobą we wsi był zasadźca, który zostawał dziedzicznym sołtysem i z tego tytułu miał: kilkułanowe gospodarstwo zwolnione z wszelkich opłat; wyłączne prawo do posiadania stawu rybnego, karczmy, młyna, jatki mięsnej (ilość zapisana była w umowie lokacyjnej); obowiązek zbierania w określonym czasie czynszu, przewodniczenia samorządowi wsi i wspólnie z ławą wiejską rozstrzygania sporów między wieśniakami (spór z właścicielem wsi mogły rozstrzygać sądy królewskie); prawo do 1/6 czynszów i 1/3 kar sądowych; obowiązek konnej służby wojskowej w razie wojny. Jako pierwszy mieszkaniec wsi mógł sobie wybrać najlepsze kawałki ziemi ze względu na jej położenie, urodzajność czy dla zbudowania tam młyna nad rzeką, czy karczmy przy gościńcu. Ziemię, karczmę, młyn, a nawet urząd sołtysowski mógł sprzedać, zastawić, podzielić między spadkobierców. Niektórzy sołtysi mając wolny czas i pieniądze zajmowali się innymi lokacjami, tworząc sobie dochodowy interes rodzinny (Wiki). Tylko wsie lokowane na prawie niemieckim miały sołtysów, a co za tym idzie, miały także samorząd i ławę wiejską.
Niestety, nie mamy żadnych informacji o przebiegu rozpraw sądu ławniczego w Wójcinie, natomiast zachowały się zapiski sądowe z innych wsi, na przykład ze wsi Wara w powiecie brzozowskim, gdzie w latach 1449–1499 rozprawy prowadzili po kolei - Jan i Marcin Mączkowie, wice-wójtowie tamtejszego sądu dominialnego (KsW).
Teraz spróbujmy z kolei ustalić z grubsza kim byli pierwsi mieszkańcy Wójcina. Pierwsze wsie lokowane na prawie niemieckim w Polsce składały się z osadników niemieckiego pochodzenia. Tak było na Dolnym Śląsku, gdzie po 200 latach język niemiecki rozbrzmiewał w większości miejscowości i kościołów, a na całym Śląsku osiedliło się w tym czasie około 200 tysięcy przybyszów z Zachodu. Aby nie doprowadzać do rozdrobnienia gospodarstw - synowie lub wnuki tych osadników szli dalej na Wschód, korzystając z dokonywanych tam nowych lokacji najpierw w Małopolsce, a potem na Rusi Halickiej.
Nie znamy imienia pierwszego sołtysa wójcińskiego ani imion pierwszych osadników, ponieważ dokument lokacyjny nie zachował się i nie sposób dowiedzieć się dziś, jakiego pochodzenia narodowościowego byli pierwsi mieszkańcy wsi. Dzięki ks. Patykiewiczowi znamy tylko imiona niektórych wójcińskich proboszczów:
1459 Jakub, 1463–71 Mikołaj, 1506 Urban, 1511-22 znów Mikołaj.
Są to imiona ogólno-chrześcijańskie, można więc rzec, że „międzynarodowe” i nie da się z nich wywróżyć pochodzenia etnicznego posiadacza takiego imienia. Zresztą, jak wiadomo, nie mogli to być rodowici wójcinianie, lecz kapłani przybyli z zewnątrz, desygnowani przez biskupów, a z Gniezna z pewnością przysyłano polskich duchownych. Znamy natomiast imię sołtysa Wójcina z roku 1522 - miał on na imię Albert:
„Albertum scultetum de Voyczin” (AC, t. 3, nr 825).