top_banner

Rozdział 4.

Kryzys i upadek Rzeczypospolitej (XVIII w.)

str. 8

     Nie wiemy, które nazwiska wykształciły się na miejscu z wójcińskich imion, przydomków i przezwisk a które zostały przeniesione do wsi z zewnątrz. Większość tych nazwisk, około dwie trzecie, znane były już w różnych częściach Polski już w XIV i XV stuleciu (SSNO), a reszta pojawiała się w XVI -XVII wieku (NPR).  W metrykalnej księdze małżeństw można spotkać małżeństwa zawierane między osobami pochodzącymi z różnych wsi, ale są to bardzo rzadkie przypadki i dotyczą z reguły „importowanych” do Wójcina małżonek,  i dopiero w czasach pruskich (1798) przybył do Wójcina Józef Matyaszczyk z Kurowa.
      W źródłach dotyczących Wójcina najwcześniej pojawiło się nazwisko Otręba, które znajdujemy  w dokumentach pierwszej lustracji królewszczyzn z 1564 roku, a nosił je niejaki Woiczka, właściciel jednego z młynów wójcińskich. Jednak niedługo później młyn ten „zniknął”, a młyn Kośnego przejął starosta Mikołaj Zebrzydowski na mocy przywileju królewskiego. Czy wójcińscy Otrębowie z przełomu XVIII i XIX wieku - to potomkowie dawnych właścicieli młyna sprzed dwustu lat? Nazwisko Otręba ma związek z wykonywanym zawodem, podobnie jak:

 Kaczmarek, Kmiecik, Krawczyk, Kuchta, Mączka, Owczarz, Perlak, Piasta, Szablowski, Szybak, Weyner (od Wein), Włodarz.

  W Wójcinie wiele nazwisk miało także pochodzenie odimienne:

 Alberty (od Alberta), Bieniek (od Benedykta), Kubacki (Jakub), Łuczak (Łukasz) Marek, Matyaszczyk (Mateusz), Pietras (Piotr), Stasiak(Stanisław), Szczepaniak (Stefan, Szczepan), Szczęsny (Feliks), może nawet Mączka (Mącz, Mączsław).

     Nazwa Alberty oznacza ród, który wywodził się od przodka o imieniu Albert. Jak dotąd poznaliśmy w Wójcinie tylko jednego Alberta - imię takie nosił sołtys w 1522 roku. Może ród sołtysa wcale nie wymarł, a tylko starosta Mikołaj Zebrzydowski wykupił ten urząd i związane z tym korzyści, zostawiając dawnemu sołtysowi i jego rodzinie jeden łan ziemi? Na to pytanie również nie znajdziemy zadowalającej odpowiedzi i poruszać możemy się tylko w krainie przypuszczeń.
    Pewne jest natomiast to, że w latach 1586–1590, zaledwie kilka kilometrów od Wójcina, pisarzem miejskim w Byczynie był niejaki Jan Mączka, więc może w pobliskim Wójcinie żyli jego krewni?
    Również faktem historycznym jest to, że w tejże Byczynie niejaki Szymon Cichosz w latach 1601–1616 był najpierw kantorem, a potem rektorem renomowanego gimnazjum byczyńskiego (Silentiarius), jego potomek - pisarzem miejskim, więc może to ich krewniak był chłopem osadzonym na działce plebańskiej w Żdżarach w 1590 roku?
      W końcu XVII wieku w Byczynie mieszkał stolarz o nazwisku Kośny w latach 1708-1751 rektorem tegoż gimnazjum byczyńskiego był jego syn, Jan Kośny, a kościelnym i dzwonnikiem miejscowego kościoła był w roku 1745 Baltazar Kośny. W Wójcinie w 1564 roku jeden z młynów miał właściciel o takiej właśnie nazwie, a młyn ten jeszcze w drugiej połowie XVII  nazywany był w ten sposób. Czy istniało pokrewieństwo między młynarzami wójcińskimi a Kośnymi, którzy żyli w Byczynie także w drugiej połowie XVII wieku i później ?

Czyżby rajca i burmistrz byczyński o nazwisku Wypych (1555 r.) miał również swojego krewniaka w Wójcinie wśród tamtejszych Wypychów? 
    Analogicznie może być ze znanymi w Wójcinie nazwiskami takimi jak Bieniek i Kuchta, które także można było spotkać w Byczynie w latach 1625 i 1680.
Ciekawe jest też to, że nazwiska te nie występowały w innych wioskach parafii wójcińskiej, lecz tylko w Wójcinie i w Byczynie. Jeśli to emigranci z Wójcina robili karierę w Byczynie w drugiej połowie XVI wieku – znaczyłoby to, że wymienione nazwiska należały do najstarszych w Wójcinie. Także w przeciwnym wypadku, tzn. gdyby to emigranci z okolic Byczyny pojawili się dawniej w Wójcinie i zaczęli tam karczować lasy, aby tworzyć sobie gospodarstwa rolne – wtedy można byłoby uznać ich za pionierów Wójcina. Musiałoby jednak stać się to jeszcze przed nastaniem piekła  gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej w Polsce. Był chyba tylko jeszcze jeden taki czas, kiedy to ludzie zza Prosny mogli bez oporów chcieć osiedlać się na wsi polskiej w czasach nowożytnych -  było to w okresie, kiedy kraje niemieckie pustoszyła wojna trzydziestoletnia (1618-1648) i wtedy mogli niektórzy imigranci „zapuścić korzenie” po wójcińskiej stronie Prosny.  Niedługo jednak po tym nastąpił „Potop” i sytuacja zmieniła się diametralnie – wtedy to chłopi polscy z wiosek  przygranicznych  zaczną szukać schronienia na Śląsku. Jak widać wiele takich zagadek z zakresu stosunków wójcińsko-byczyńskich czeka ciągle na rozwiązanie. 

    Jak wiadomo koniec XVIII wieku okazał się tragiczny dla państwa i narodu polskiego. W wyniku trzech rozbiorów (1772, 1793, 1795) Polska, jako państwo przestała istnieć, a jej ziemie wcielone zostały do trzech mocarstw ościennych (Rosja, Prusy, Austria). Polska wymazana została z mapy Europy na przeciąg 123 lat, a Polacy stali się poddanymi obcych monarchów aż do 1918 roku. To nie zaniedbania polskiego chłopa i mieszczanina doprowadziły do upadku Polski w końcu XVIII wieku - a wybitny ówczesny pisarz polityczny mieszczańskiego pochodzenia, ksiądz Stanisław Staszic, ujął to zwięźle:
 „ Z samych panów zguba Polaków”.

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej