top_banner

Rozdział 12.

Wielka transformacja ustrojowa
(1989–2010).

str. 5

Od 1990 do 2004 roku stopa bezrobocia stale w Polsce wzrastała, jak to widać w poniższym zestawieniu (w nawiasie podaję ilość bezrobotnych w milionach):
1990 r. – 6,5% (1,126 mln); 1991 – 12,2% (2,155); 1993 – 16,4% (2,889); 2002 – 20% (3,217); 2003 – 20% (3,175); 2004 – 19% (2,999); 2005 – 17,6% (2,773); 2007 – 11,4% (1,746); 2008 – 9,9% (1,473); 2009 – 11,9% (1,892).

W końcu 2010 roku stopa bezrobocia może osiągnąć 12% (1,9 mln osób).
Podane wyżej liczby ukazują tylko ilości bezrobotnych zarejestrowanych w Urzędach Pracy, bo tak naprawdę to nie wiadomo ilu ich jest w rzeczywistości. Wystarczy tylko porównać ilość ludności i zatrudnionych z lat 1984 i 2008, aby się o tym przekonać:

W 1984 roku było 37.026.000 Polaków, a w 2008 było ich 38.116.000.
W 1984 roku było zatrudnionych 18.107.000 osób, a w 2008 roku – tylko 13.880.000.(GUS)

Widać z tego, że w 2008 roku było zatrudnionych o 5 milionów osób mniej niż w 1984 roku, chociaż wtedy było nawet mniej ludności o około 1 milion. Albo mamy dzisiaj ukryte dodatkowe bezrobocie wynoszące ponad 3,5 miliona, albo nie wiadomo dokładnie ilu obecnie naszych rodaków przebywa w kraju, a ilu wyjechało szukać sobie pracy za granicą, skoro wykazuje się w końcu 2009 roku tylko 1 milion 892 tysiące bezrobotnych w kraju. Zarejestrowani bezrobotni otrzymują aktualnie zasiłek w wysokości 717 zł brutto przez pierwsze 3 miesiące i 563 zł brutto przez resztę uprawnionego okresu. Zasiłek przysługuje im przez 6–12 miesięcy w zależności od wysokości stopy bezrobocia w danym powiecie.
Przysługuje on tylko tym osobom, które mają urzędowy status bezrobotnego, nie mogą znaleźć zatrudnienia odpowiadającego kwalifikacjom oraz płaciły przez 365 dni w ostatnich 18 miesiącach pełne składki na Fundusz Pracy. Jak widać, niełatwo jest otrzymać urzędowy status bezrobotnego? Bezrobocie to nie tylko koszty ponoszone przez całe rodziny, ale ogromna społecznie dotkliwa patologia. Stąd m.in. bierze się wzrost przestępczości zorganizowanej oraz pospolitej, pojawienie się grup tzw. „złomiarzy”, biedaszybów, złodziei kolejowych itd. Statystyki policyjne odnotowują wiele zabójstw na tle gospodarczym oraz samobójstw ludzi nagle pozbawionych pracy.

Dyskryminowane ze względów doktrynalnych niektóre państwowe przedsiębiorstwa krajowe próbowały oszczędzać koszty pracy przez częściową redukcję zatrudnienia, a inne bankrutowały. W pierwszej kolejności na bruk posyłano tzw. chłoporobotników zwanych też dwu-zawodowcami. Znaczna ich część, bo około 1 miliona, po redukcji lub likwidacji zakładów przemysłowych, powróciła na wieś. Warto przypomnieć, że w końcowym okresie PRL stale zmniejszał się udział pracujących w rolnictwie, w 1984 roku wynosił on 19,3%, ale w połowie lat dziewięćdziesiątych, w trakcie transformacji, udział ten podskoczył aż do 27% (!).
Małe gospodarstwa rolne nie były w stanie utrzymać tej olbrzymiej armii zbędnych ludzi i faktycznie liczby te odzwierciedlają wielkie, ukryte, niezarejestrowane bezrobocie na wsi. Obniżenie tam poziomu życia w stosunku do czasów PRL trwało przez wiele lat. Zalewanie Polski dotowaną i często przeterminowaną żywnością z Zachodu powodowało stałe obniżanie się produkcji rolnej i zwierzęcej. Proces zróżnicowania społecznego, o którym wspominaliśmy wyżej, stał się też udziałem polskiej wsi, gdzie zaczęła powstawać wąska warstwa bardzo bogatych „nowych obszarników” zwanych teraz rolnikami wielkoobszarowymi, którzy wykupywali ziemię i majątek produkcyjny dawnych państwowych gospodarstw rolnych i upadłych spółdzielni produkcyjnych.

Na początku lat dziewięćdziesiątych, za Balcerowicza, kilkadziesiąt tysięcy rolników zachęconych tanimi kredytami na modernizację gospodarstw wpadło w pułapkę zadłużeniową. Okazało się, że po kilku miesiącach stopa procentowa zaciągniętych kredytów skoczyła mocno w górę, czyniąc je znowu drogimi i dla wielu rolników niemożliwymi do spłacenia. Część z nich straciła wszystko, wielu popełniło samobójstwo. Na bazie ogólnego niezadowolenia zaczęła działać nowa siła polityczna - Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej - pod przywództwem A. Leppera, który był jednym z tych rolników, którzy wpadli w pułapkę zadłużeniową i dlatego zaczął organizować walkę w obronie pokrzywdzonych. W 1992 roku Samoobrona skutecznie paraliżowała kraj, uderzając w newralgiczne miejsca, stosując blokady dróg i trwające tygodniami okupacje budynków. Lepper powołał też grupy antyegzekucyjne mające za zadanie obronę zadłużonych przed egzekucjami komorniczymi. Przeciwko organizatorom tych akcji ruszyła fala procesów. Słynnym hasłem Leppera było stale powtarzane zdanie: Balcerowicz musi odejść!

Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej zdecydowanie poprawiło sytuację na wsi, a chłopi okazali się największymi beneficjentami tej akcesji. Skorzystały też na tym samorządy wiejskie, ponieważ aż jedna trzecia wszystkich wydatków inwestycyjnych w ostatnich latach pochodzi ze środków unijnych. Dotąd dochody rolników rosły tylko w niewielkim stopniu, ale dopłaty unijne od 2004 roku spowodowały znaczny ich wzrost, bo do 39% w 2004 i do 52% w 2006 roku. Oznaczało to, że dochody ludności wiejskiej i miejskiej po raz pierwszy zaczęły się niemal wyrównywać. Nie trwało to jednak długo, ponieważ kryzys światowy odbił się mocno na rolnikach w całej Europie, zmniejszając ich dochody o ponad 20%. Widać to także w stałym zmniejszaniu się produkcji roślinnej i zwierzęcej u nas (GUS). Wejście Polski do UE i objęcie rolnictwa wspólną polityką rolną spowodowały wzrost powierzchni użytków rolnych w gospodarstwach prowadzących produkcję rolną i wzrost liczby gospodarstw powyżej 1 ha, a zmniejszanie się ilości małych gospodarstw, nieobjętych dopłatami unijnymi. W krajach UE rolnictwo jest dotowane po to, aby zrekompensować rolnikom obniżkę cen minimalnych i interwencyjnych na produkty rolne na unijnym rynku. Istnieją w UE różne typy dopłat rolniczych, z których w Polsce zastosowano: dopłaty bezpośrednie (w zależności od kg, powierzchni, pogłowia itp.) i pośrednie (obniżka podatków od produktów rolniczych czy kosztów związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego).
Polscy rolnicy mogą otrzymać też dotacje na zalesienie gruntów, dopłaty do rent strukturalnych, dotacje na ułatwienie startu młodym rolnikom oraz na szkolenie, usługi doradcze dla rolników itd. Polscy rolnicy otrzymywali początkowo z budżetu unijnego subwencje w wysokości zaledwie 25% pełnego, należnego poziomu, ale miały one stopniowo rosnąć aż do 2013 roku. Dopuszczono jednak, aby rząd polski do tego czasu mógł z budżetu krajowego częściowo uzupełniać płatności rolnikom w wysokości maksymalnie 30% kwot unijnych, co dało rolnikom polskim w pierwszym roku łącznie 55% dopłaty, a nie tylko 25% unijnych. W 2010 roku dopłaty z UE osiągnęły już wysokość 70% dopłat unijnych, co przy dopłacie krajowej dało rolnikom 100%, a w roku 2013 ma zostać osiągnięty poziom stosowany w krajach „starej Unii”, już bez konieczności dopłat z budżetu krajowego.

Scenka przed dożynkami 2009

5. Karykatura dożynkowa (w.pl: Galeria / Dożynki 2009)

Dopłaty bezpośrednie stały się w Polsce ważnym instrumentem stabilizowania dochodów rolniczych, który pozwala na poprawianie sytuacji ekonomicznej gospodarstw bez potrzeby podnoszenia cen za płody rolne, przy rosnących w rolnictwie kosztach (drożenie nawozów itp.). Powinni to rozumieć mieszkańcy miast i nie zazdrościć chłopom. Polscy rolnicy otrzymali z dopłat unijnych w latach 2004–2009 ponad 50 miliardów złotych.
W poszczególnych latach wypłaty kształtowały się następująco:
2004 – 6,130 mld zł; 2005 – 6,718 mld zł; 2006 – 8,584 mld zł; 2007 – 8,279 mld zł; 2008 – 8,584 mld zł; 2009 – 11,990 mld zł.

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej