Posłowie. Riposta.
Str. 12
Tutaj w przypisach ‘R. Mączka’ pojawia się 5 razy.
Opisując walkę o władzę w Polsce powojennej, której jednym z instrumentów było Referendum (1946) i wybory do Sejmu Ustawodawczego (1947), napisałem m.in.(DW 215):
"Autor trzech monografii, J. Maślanka, wyciągnął z nieznanych mi źródeł takie wnioski:
„W Wójcinie i w Dzietrzkowicach wiatr wiał w żagle zwolennikom PPR. Łubnice opanowało PSL. […]”. Nie wiemy na jakiej podstawie oparł autor swoje wnioski, ale jeśli ma rację, to trzeba to jakoś umieć wyjaśnić, bo na pewno nie utopijne wizje komunistycznego raju stały u podłoża decyzji wyborczych mieszkańców Wójcina. "
Po czym starałem się szeroko uzasadniać taką, a nie inną, opcję polityczną Wójcinian, podzielając taką właśnie opinię pana Maślanki na temat preferencji politycznych wielu znanych mi wtedy mieszkańców wsi. Argumentowałem więc za tym szeroko, idąc całkowicie w duchu sugestii pana Maślanki, z czego powinien być zupełnie zadowolony. Niestety na końcu jakiś diabeł mnie podkusił i nieopatrznie dodałem jeszcze to::
"Ale nie upoważnia nas to oczywiście do wyciągania jakichś generalnych wniosków, tym bardziej, że ocena preferencji wyborczych w Wójcinie i w Dzietrzkowicach, dokonana przez J. Maślankę, może być najzwyczajniej w świecie – nietrafna."
Oczywiście od razu mój oponent ruszył do kolejnej szarży i nie omieszkał napisać, że to co on napisał o poglądach mieszkańców Wójcina:
"Spotkało się to ze sprzeciwem byłego mieszkańca Wójcina, który uznał, że taka ocena „preferencji wyborczych” w obu wsiach „może być najzwyczajniej - nietrafna. "
Następnie ma tam miejsce jakaś niejasna dla mnie argumentacja, z której wynikało, że w powiecie wieluńskim w wyborach były takie procenty (ale do Sejmu Ustawodawczego):
PPR, PPS i Sl (wspólnie 81 %), a PSL - 11,5 %, PSL Nowe Wyzwolenie – 5,5%.
Dla porównania ja też mogę dodać, że w Krakowie oficjalne wyniki Referendum były takie:
I pytanie: Nie 80%; II pytanie: Nie 50%; III pytanie: Nie 30%
Przedstawicielowi PSL udało się zabezpieczyć urnę przed machinacjami i spowodować ogłoszenie powyższych wyników, a władze dopuściły do tego jako sprawy wyjątkowej, aby przedstawić Kraków jako „bastion reakcji” (K.Kersten: Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948)
Autor próbuje wycofywać się też jakby z tych „żagli”, chociaż na s.52 także napisał o PPR, że jej: „przynajmniej w pierwszych latach, nawet za Prosną „wiatr wiał w żagle”.
W końcu jednak, jakby nigdy nic się nie stało, zaczyna nagle szanowny oponent posługiwać moją własną argumentacją (!) na temat preferencji wyborczych mieszkańców Wójcina.
Więc po co to wszystko było?
Jeszcze wypada mi wyjaśnić p. Janowi, że wcale nie chodziło mi o wypowiedź premiera T. Komorowskiego (1947 r.) w sprawie powojennych granic Polski (za późno!), ale premiera T. Arciszewskiego jeszcze z grudnia 1944 roku, przed konferencją jałtańską.
Tutaj mamy tylko 1 przypis ‘Mączka’.
Szanowny polemista skrytykował taki zapis w mojej książce (DW 159):
"Według J. Maślanki utwardzoną drogę zaczęto budować w czasie I wojny światowej, a w latach 1919-1920 kontynuowano jej utwardzenie tłuczonym kamieniem.
Natomiast K. Wilczyński napisał, że nastąpiło to ostatecznie w latach 1928-1930”, kiedy to wykończono odcinek szosy z Wielunia przez Łubnice i Wójcin do Bolesławca. "
Pan Jan czuje się dotknięty, że ja tutaj „przeciwstawiłem” obie te wypowiedzi, ale mnie nie wydaje się to takie oczywiste: J. Maślanka napisał, że „zaczęto” i „kontynuowano”, A K. Wilczyński, że „wykończono” (w oryginale: „zbudowano”). Widzę tu „komplementarność”, uzupełnianie, a nie „przeciwstawienie” sobie.
Cytując mój przekaz, szanowny oponent przeinaczył nieco tekst lub pomylił daty, pisząc:
"[…] w latach 1919-1929 kontynuowano jej utwardzenie tłuczonym kamieniem."
A powinno być napisane w latach: 1919-1920 (!). Właściwie to w tym miejscu już chciałem zrezygnować z czytania dalszego ciągu argumentacji, ale nagle zauważyłem coś podobnego również u siebie. Otóż autor dostrzegł, że w pierwszym zdaniu odciąłem końcówkę jego zdania o treści:
"a na odcinku Skomlin – Wieluń w latach 1928-1930 "
Pełny zapis przekazu p. Maślanki byłby więc taki (JMŁ 150):
"W latach 1919-1920 kontynuowano jej utwardzenie, a na odcinku Skomlin – Wieluń w latach 1928-1930 (tłuczonym kamieniem)."
Rzeczywiście, skróciłem zdanie, w którym było jeszcze coś, co wyżej pokazałem. Poza tym przesunąłem określenie „tłuczonym kamieniem” w zdaniu. Na usprawiedliwienie mogę dodać jedynie to, że nie napisałem tego zdania pana Jana w formie cytatu. Wspomniany odcinek drogi pominąłem, ponieważ nie dotyczył on w ogóle Wójcina, który nie znajduje się przecież przy drodze między Wieluniem a Skomlinem, a według mało precyzyjnego zapisu autora, mógł on nawet wyglądać nieco inaczej, a mnie w tym przypadku to nie interesowało. Chyba zrobiłem to jednak zbyt pochopnie, bo pan Jan ma teraz do mnie pretensje, że to „pominięcie” i rzekome „przeciwstawienie” zdaniu Konrada Wilczyńskiego zniekształciło istotę wypowiedzi pierwszej, czyli jego. Przykro mi z tego powodu, bo nie miałem zamiaru tutaj niczyjej wypowiedzi deprecjonować, ale chciałem wyróżnić obydwóch autorów za ich informacje. Poza tym, widać przecież gołym okiem, że terminy w obydwóch wypowiedziach jednak się różnią, co już pozostawiam do oceny czytelnikowi.
Idąc za ciosem, autor wytknął mi jeszcze to, że Wilczyński nie użył wyrazów „ostatecznie” i „wykończono”, których użyłem w tekście i zacytowałem na samym początku tego szkicu. Owszem, Wilczyński, piszący gwarą, nie użył tych wyrazów, powiadamiając o budowie drogi, ale użył po prostu zwyczajnego zwrotu „zbudowana została”, ale ja nie cytowałem go przecież w cudzysłowie.
Następnie pan Jan przytacza jeszcze opisy dróg Wójcina, jakie zostały zamieszczone w książce K. Wilczyńskiego, ale mamy to też ujęte w dziejach Wójcina, więc nie ma po co tego powtarzać. A ostateczna konkluzja pana Jana jest taka:
"Zatem obie wypowiedzi, Wilczyńskiego (tu bardziej rozbudowana o inny wątek) i Maślanki, czytane kompletnie, jak w oryginałach, są ze sobą wzajemnie zgodne, a razem wzięte – korespondują też z literaturą przedmiotu, wyżej przywołaną "
Można mieć pewne zastrzeżenia do tego rozumowania. Poza tym sądzę, że opisowi dróg Wójcina, przedstawionego w książce K. Wilczyńskiego, nikt dotąd nie dorównał, i nie chodzi mi tu wcale o język gwarowy, jakim to wszystko zostało opisane.