Rozdział 11.
W „polskim socjalizmie”
(1956–1989)str. 6
W 1973 roku w centrum gminy, w Łubnicach, oddano do użytku Gminny Ośrodek Kultury. W jego pomieszczeniach znalazły się: Gminna Biblioteka Publiczna, wypożyczalnie, czytelnia, sala widowiskowa z zapleczem, kabina projekcyjna, pracownia fotograficzna, sala klubowa z bufetem, kuchnia z magazynem, remiza OSP. W pewnym okresie działały też tam: orkiestra dęta, zespół wokalny i instrumentalny, ognisko muzyczne, zespół teatralny, kawiarnia „Klub Rolnika” oraz kino „Prosna (JMŁ 123). Biblioteka miała swoją filię w Wójcinie.
Z kolei z drugiej strony Wójcina, w tej samej odległości co do Łubnic (3 km), powstawała baza rekreacyjno – rozrywkowa w Goli, również chętnie odwiedzana przez młodzież wójcińską. Jazy na Prośnie zbudowane w czasie regulacji Prosny stały się tam kąpieliskami dla ludzi, którzy przyjeżdżali odpoczywać nad Prosną. Tutaj umawiano się na spotkania i zabawiano przy muzyce z tranzystorów. W barze na Piaskach odbywały się zabawy prawie w każdą niedzielę. Obok baru znajdowały się domki kempingowe, w których wypoczywała młodzież ze Śląska. Atrakcją obok czystej wody w Prośnie były piękne okoliczne lasy, a na miejscu można było się także wesoło zabawić (Del 75).
W międzyczasie rozszerzała się infrastruktura gospodarcza Wójcina. Miała tu swą siedzibę Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”(GS „SCh”), tu skupowano też płody rolne, tu była masarnia i piekarnia. Baza GS „SCh” była w Dzietrzkowicach, a punkt skupu żywca był w Łubnicach. Prezesem GS „SCh” był w 1973 roku Jan Szybak, a od 1982 roku – Marian Stanikowski (JMŁ 125). W Wójcinie wybudowano też Agronomówkę, która służyła dookoła doradztwem rolniczym, a sztuczną inseminację propagował w okolicy Józef Cichosz z Folwarku, dzięki czemu miejscowe pogłowie zwierząt gospodarskich uzyskiwało pożądane cechy produkcyjne. Dotąd przez wiele lat bezkonkurencyjny był w tej dziedzinie „buhaj kopulacyjny rasy NCB nr...”, którego właścicielem był Mączka z Galicji zwany Magolkiem. Konserwatywne starsze panie z Wójcina były zniesmaczone „śklanym bykiem”, sarkając, że „nie ma tam tej miłości”.
W stolicy gminy na początku 1975 roku powstała SKR (Spółdzielnia Kółek Rolniczych), która zrzeszała Kółka Rolnicze w Łubnicach, w Kolonii Dzietrzkowickiej i w Ludwinowie oraz Międzykółkową Bazę Maszynową w Wójcinie (Makowszczyzna). Natomiast według informacji Władysława Piasty - Międzykółkowa Baza Maszynowa mieściła się w Łubnicach, a nie w Wójcinie, jak napisali to J. Maślanka i J. Dela. W Wójcinie zaś była tylko SKR. W kwietniu 1978 roku zorganizowana została w Wójcinie Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna (RSP) i rozpoczęła działalność od 1 stycznia 1979 roku, a prezesem jej został Edward Witkowski. W chwilach największej swej świetności, oprócz własnych kilkudziesięciu hektarów, dzierżawiła jeszcze 300 ha ziemi (JMŁ 126). W 1980 roku SKR Łubnice przekazała tuczarnię trzody chlewnej wójcińskiej RSP, a w maju tego roku owa RSP przejęła jeszcze od SKR Łubnice zakład gospodarstwa rolnego. W końcu lat 70–tych trwała melioracja pól. We wrześniu 1978 roku została przekazana do eksploatacji inwestycja pod nazwą „Melioracja użytków rolnych – obiekt Wójcin II o powierzchni 331 ha, a listopadzie 1979 roku podobna o nazwie Wójcin I” (JMŁ 123). W 1980 roku zaczęły się przygotowania do realizacji kolejnej inwestycji, jaką było budowanie sieci wodociągowej w Wójcinie (JMŁ 124).
8. Praca przy kieracie (w.pl: Galeria / Stare Dzieje)
Od drugiej połowy lat 70–tych zaczęły się pojawiać objawy kryzysu żywnościowego w miastach polskich. Produkcja zwierzęca wzrosła w tym czasie o kilka punktów procentowych w stosunku do roku 1970, ale zmalała o tyle samo produkcja roślinna. Trzeba więc było sprowadzać z zagranicy drogie pasze, co zacznie zwiększać zadłużenie państwa, które i tak już było wysokie. Społeczeństwo zaczęło się w tych latach lepiej odżywiać, a zwiększanie podaży mięsa okazało się już niemożliwe. Nie mogąc zwiększyć podaży, władze próbowały przywrócić równowagę rynkową przez podwyżkę cen. W czerwcu 1976 roku pojawił się w sejmie projekt przewidujący drastyczne podwyżki cen żywności: mięsa, wędlin średnio o 69%, masła i serów o 50%, cukru o 100%, ryżu o 150%, warzyw o 30%, a ceny miały wejść w życie po trzech dniach. W wielu miastach, a najbardziej w Radomiu, Ursusie i Płocku, doszło do strajków, interweniowało ZOMO, a potem zaczęły się kształtować pierwsze organizacje opozycyjne o charakterze demokratycznym, ale były one jeszcze niewielkie, np. KSS KOR skupiał zaledwie 30 osób. Władze jednak ugięły się kolejny raz i wycofano się z podwyżek żywności. W celu łatania niekorzystnego bilansu płatniczego z zagranicą – zwiększono w sierpniu eksport cukru i to był niedobry pomysł. Zbliżał się okres robienia konfitur i innych przetworów owocowych, więc zaczął się paniczny wykup cukru, zmuszając władze do wprowadzenia „kartek” na cukier już w sierpniu 1976 roku.
„Kartki żywnościowe” w tym czasie były sprawą kompromitującą dla rządzących. System reglamentowania żywności w postaci tzw. kartek zaopatrzenia żywnościowego funkcjonował niemal w całej Europie po zakończeniu drugiej wojny światowej, najczęściej na zakup żywności i paliwa, ale w większości krajów szybko się z niego wycofano. W Polsce po wojnie kartkowy przydział żywności obejmował: chleb, kaszę, makaron, kartofle, tłuszcze, mięso, cukier, herbatę, kawę i sól. Reglamentowano także zapałki i naftę oraz wybrane towary przemysłowe, jak na przykład nici. Przydziały nie przysługiwały chłopom, chyba że wywiązali się w terminie z kontyngentów, czyli obowiązkowych dostaw, bo wtedy otrzymywali kwit, za który mogli kupić po cenach państwowych naftę, sól, zapałki, wódkę, tytoń, skóry, mydło i wyroby żelazne. Kartki zniesiono dopiero 1 stycznia 1949 roku. Potem w PRL system kartkowy wprowadzano jeszcze dwukrotnie i system ten obejmował wtedy całą ludność kraju, a kartki uprawniały do nabycia wybranych towarów po urzędowych cenach. Najpierw zastosowano go w kwietniu 1952 roku, wprowadzając racjonowanie dań mięsnych w barach i restauracjach. W tym samym miesiącu wprowadzono jeszcze kartki na cukier, a w następnym miesiącu jeszcze na mydło i proszek do prania. System ten został zniesiony w styczniu 1953 roku po drastycznym podniesieniu cen na te towary.
Gierek, który zamierzał uczynić z Polski „mocarstwo ekonomiczne”, musiał sięgnąć znowu do częściowej reglamentacji, a bałagan jaki zaistniał na rynku niedługo potem, z powodu deficytu artykułów pierwszej potrzeby, wskazywał na to, że reglamentacja żywności może zostać poszerzona i na inne artykuły. Wspomniane „kartki” były widomym znakiem tego, że „cud gierkowski” załamał się. Zbyt rozdęte inwestycje „nie spłacały się same” przez eksport na rynki zachodnie, jak pierwotnie zakładał to Gierek. Ich realizacja wydłużała się, a gdy były już gotowe do eksportu – to okazywało się, że moda na takie produkty już dawno przeminęła. Zadłużenie zagraniczne narastało, a z braku środków na spłatę kolejnych rat zaciągane były w tym celu kolejne kredyty i to na bardzo niekorzystny procent. Z czasem stanie się problemem spłacanie procentów od procentów. Płace jednak były nadal powiększane, ludzie mieli ciągle więcej pieniędzy na zakupy – a to zwiększało napięcia rynkowe. Upadała dyscyplina pracy w zakładach przemysłowych i pojawiło się powiedzenie: „Czy się stoi, czy się leży – trzy patyki się należy”. Kolejki wydłużały się, kwitła spekulacja i korupcja. Władze ustawicznie przerzucały chaotycznie środki z jednego działu gospodarki do drugiego, co powodowało braki w innych dziedzinach. Chronicznie brakowało papieru toaletowego i sznurka do snopowiązałek w okresie żniwnym. Mimo tych niepokojących objawów władze nie zmodyfikowały swej propagandy i codziennie informowano o nowych „sukcesach” gospodarki w dziennikach telewizyjnych i w partyjnej prasie, w których ukazywano PRL jako dziesiątą potęgę przemysłową świata.