top_banner
Wojcin czasy PRL 1956-1989

Rozdział 11.

W „polskim socjalizmie”
(1956–1989)

str. 2

   Gomułka nie zniósł jednak „obowiązkowych dostaw”, które były ciężkim brzemieniem dla rolników polskich. Był to rodzaj kontyngentów, które istniały od powstania PKWN, z krótką przerwą w latach 1946–51, i miały służyć one początkowo wyżywieniu ludności miast i wojska po wojnie. Rolnicy musieli dostarczać państwu określone ilości zbóż, ziemniaków, zwierząt rzeźnych, mleka itp.
Obowiązywały sankcje karne za niedostarczenie kontyngentu, a państwo płaciło za dostarczony towar tylko około 50% jego ówczesnej wartości. Pierwsze kontyngenty wprowadzono już w 1944 roku, a zniesiono je w 1946 roku tuż przed Referendum.
W następnych latach znów komuniści powrócili do tej idei, ponieważ były potrzebne środki na finansowanie forsownej industrializacji kraju, jaką zainaugurowano w okresie tzw. Planu Sześcioletniego (1950–1955), i miało służyć to regulowaniu rynku.

Żniwa snopowiązałką konną

                 4. Żniwa 1975 r.( w.pl: Galeria / Stare Dzieje)

W 1950 roku wprowadzono planowy skup zboża, który początkowo miał formę deklaracji, po czym przyznawano na gminę jakiś limit, który należało zrealizować. W 1951 roku uchwalono już ustawy, które to sankcjonowały. Najpierw wprowadzono obowiązkowe dostawy zbóż i ziemniaków, a od 1952 roku – też mleka i zwierząt rzeźnych. Taka polityka nie pozwalała na specjalizację w gospodarstwach, na skoncentrowanie się na jednej uprawie czy hodowli, lecz chłopi musieli prowadzić gospodarkę pod kątem tych dostaw, co podwyższało koszty produkcji. Obowiązkowe dostawy były więc szkodliwe dla rolnictwa. Podstawą do obliczeń kontyngentu miała być klasyfikacja gruntu, która służyła do obliczania podatku gruntowego. Dostawy miały charakter progresywny:
właściciel drobnego gospodarstwa (do 4 ha) musiał oddać około 30 kg zboża z hektara, a posiadacz dziesięciohektarowego gospodarstwa aż 160 kg z ha.
Miało to służyć także procesowi kolektywizacji i zmusić zamożnych chłopów do rezygnacji z samodzielnego gospodarstwa i przejścia do spółdzielni. Kto zwlekał z obowiązkową dostawą – ten był karany grzywną lub nawet aresztem.  W 1952 roku za niewykonanie dostaw ukarano 84 tysiące rolników, zaś w 1953 roku – 250 tysięcy, a w sumie ukarano około pół miliona chłopów.
 
  Gomułka zapowiedział wprawdzie ochronę indywidualnych gospodarstw chłopskich i zniesienie obowiązkowych dostaw, ale w rzeczywistości zmniejszył je tylko częściowo, przez co jednak produkcja rolna stała się nieco bardziej opłacalna. Pierwszy sekretarz obawiał się, że zniesienie obowiązkowych dostaw może spowodować taką sytuację, że wyżywienie miast może w pewnym momencie wymknąć się spod kontroli państwa, a gospodarstwa indywidualne nie dawały się inaczej ogarnąć zasadzie planowania gospodarczego obowiązującego w socjalizmie.  Poza tym niebawem zaczął kontynuować politykę forsownej industrializacji, na co potrzebne były duże pieniądze, a przezorny Gomułka bał się zaciągania kredytów zagranicznych na takie cele. Więc obniżono tylko wtedy normy dostaw zbóż o 35%, trzody chlewnej i ziemniaków o 19%, podwyższając zarazem ceny za dostawy obowiązkowe. Złagodzono także progresję dostaw obowiązkowych i podatku gruntowego. W to miejsce wprowadzano system kontraktacji, w którym stosowano ceny zbliżone do urzędowych, a cały ten system zapewniał gwarantowany zbyt produktów rolnikom indywidualnym. To korzystniejsze dla chłopów nastawienie władz zaowocowało wzrostem dochodów ludności rolniczej, a na wieś zaczęło docierać coraz więcej artykułów przemysłowych i przenikały odmienne od dotychczasowych wzorce życia codziennego.

   Na początku swych rządów Gomułka miał poparcie całego nieomal społeczeństwa kraju. Oprócz wspomnianych zmian w gospodarce – silne poparcie zapewniło mu usunięcie radzieckich doradców i generałów z marszałkiem Rokossowskim na czele, odstąpienie od represjonowania byłych członków AK i byłych żołnierzy walczących na frontach zachodnich, masowe rehabilitacje, napływ polskich zesłańców i repatriantów z ZSRR, a także uregulowanie cen węgla we wzajemnych obrotach i anulowanie „zadłużenia” wobec tego państwa. Gomułka jako jedyny spośród polskich przywódców komunistycznych potrafił zabezpieczyć Polsce dość znaczny margines swobody w obozie Wielkiego Brata, niespotykany wtedy gdzie indziej. Toteż zaczęto mówić, że Polska jest „najweselszym barakiem w obozie” socjalistycznym. Pierwszy sekretarz KC PZPR szczerze wierzył w to, że polska racja stanu wymaga trwałego sojuszu z ZSRR z uwagi na brak międzynarodowych gwarancji dla zachodniej granicy Polski.

  W polityce wewnętrznej Gomułka, po uwolnieniu prymasa Wyszyńskiego, doprowadził do porozumienia z episkopatem, na mocy którego m.in. osoby mianowane na stanowiska kościelne składały ślubowanie na wierność PRL, które będzie obowiązywało biskupów i proboszczów do końca istnienia PRL. Niebawem jednak dały znać o sobie znów antagonizmy o charakterze światopoglądowym i politycznym.

  Komuniści nie prowadzili publicznej walki z kościołem i z religią w życiu publicznym. Występowali imiennie przeciwko jednostkom i grupom określanym jako „wrogowie Polski socjalistycznej”. Ideologia komunistyczna opierała się na filozofii marksistowskiej, traktującej religię jako „opium dla ludu”, i głosiła, że religie nieuchronnie kiedyś wymrą same, w miarę jak rozwój społeczny zapewni wszystkim ludziom bezpieczeństwo egzystencji i wykształcenie. W stosunku do członków partii wymagano bezwyznaniowości i prowadzono szkolenia mające zaszczepiać światopogląd marksistowski, czyli ateistyczny. Szczególnie surowo traktowano ludzi z wyższym wykształceniem, którzy sprawowali funkcje partyjne jeśli wyszło na jaw, że wzięli ślub kościelny, chrzcili dzieci, uczestniczyli w praktykach religijnych. Takich towarzyszy pozbawiano funkcji i usuwano z partii pod zarzutem „obłudy partyjnej”. Z czasem, gdy partia poszła na masowość – tolerowano czasami takie praktyki, ale wyłącznie wśród kandydatów ze środowiska robotniczego, zwłaszcza górniczego, zakładając, że szkolenie partyjne doprowadzi ich do właściwego światopoglądu, natomiast od inteligencji wymagano zawsze „światopoglądu naukowego”. Nigdy jednak nie atakowano religii publicznie. Początkowo nawet dywizje polskie powstające w ZSRR miały kapelanów wojskowych, sztandary wojskowe były poświęcane, a B. Bierut wybrany prezydentem w 1947 roku, gdy składał prezydencką przysięgę, zakończył ją słowami:
„Tak mi dopomóż Bóg”. Później, w okresie stalinowskim, życie wielu duchownych było zagrożone, o czym już wspominałem.

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej