Rozdział 7.
U schyłku zaborów i na progu Niepodległości
(1900–1918)str. 3
Jak już wspomniałem wyżej, z obszaru dawnego folwarku Zygmunta Darewskiego wyłoniły się 3 osiedla wójcińskie, a jedno z nich otrzymało nazwę „Andrzejów”. Rozrosło się ono potem do tego stopnia, że w Polsce niepodległej, od 1921 roku, awansowało ono do statusu odrębnej jednostki administracyjnej z własnym sołtysem. Andrzejów jest jednak nadal częścią parafii wójcińskiej i do Wójcina chodzą jego mieszkańcy do kościoła i do sklepów, a dzieci – do szkoły i do przedszkola itp., a z kolei wójciński cmentarz jest w Andrzejowie. Zaistniały podział okazał się sztuczny i w świadomości mieszkańców prawie że nie istnieje. Ta część dawnego Wójcina , w której znajduje się dawny dwór Weryho–Darewskich i cmentarz z zabytkowym grobowcem Niewodowskich i Darewskich, obecnie znajduje się właśnie w Andrzejowie.
3. Manöverkarte z 1903 r. Fragment (w.pl: Galeria / Mapy Wójcina)
Na załączonym fragmencie niemieckiej mapie wojskowej z 1903 roku (w.pl) – oprócz wiadomości o istnieniu wtedy Papierni nad Prosną (młyn) i cegielni (Zgl) na osiedlu Folwark – jest też zapisana informacja o istnieniu jakiegoś zakładu przemysłowego (Fabr) w majątku Zygmunta Darewskiego (Gut) i być może chodziło o jakiś zakład przetwórstwa rolno–spożywczego, ale nie ma już po nim ani śladu w okolicach dawnego dworu.
W Wójcinie blisko połowa mieszkańców nie miała wystarczających środków na utrzymanie. Pamiętamy, że przed carskim dekretem uwłaszczeniowym – niemal 47% mieszkańców należało do kategorii „bezrolni”, a ponad 40% nie miało własnych domów. Przydziały uwłaszczeniowe okazały się dla mikroskopijne i nie wystarczały na życie. Źródłem utrzymania – oprócz pracy na folwarkach wójcińskich i u zamożniejszych chłopów – było dorabianie za granicą w wielkich majątkach niemieckich za Prosną. Ziemie niemieckie od dawnych czasów były terenami, na które przybywali emigranci z ziem polskich, co było przez władze tolerowane, a miejscowi przedsiębiorcy osiągali korzyści materialne z taniego robotnika polskiego. Jednakże w marcu 1885 roku nastąpiło coś nieoczekiwanego. Na podstawie nakazu ministra spraw wewnętrznych Prus – wysiedlono za granicę Niemiec wszystkich Polaków mających obywatelstwo rosyjskie, a władze prowincjonalne miały baczyć, aby w przyszłości na tych terenach nie osiedlali się „niepożądani cudzoziemcy”. Tak rodził się nacjonalizm wielko–niemiecki. Osoby wysiedlone zamieszkiwały tam dotąd jako emigranci ekonomiczni, którzy nie nabyli obywatelstwa niemieckiego w okresie, gdy Prusy utworzyły Rzeszę Niemiecką w 1871 roku. Rozporządzenie ministra wykonano z całą niemiecką brutalnością. Wysiedlono wiele osób, które uważały od wielu lat Prusy za miejsce swojego stałego zamieszkania, a niektórzy mężczyźni odbyli nawet pruską służbę wojskową. Bez litości pędzono jednak wszystkich w stronę granicy, pod ciosami kolb karabinowych, w trakcie zamieci i mrozu, co spowodowało nawet wypadki śmiertelne. W początkowych miesiącach wysiedlono około 26 tysięcy robotników zamieszkałych we wschodnich prowincjach Prus i przez kilka lat granica została zamknięta dla imigrantów narodowości polskiej.
Po kilku latach władze ustąpiły jednakże pod presją niemieckich właścicieli ziemskich i przemysłowych, ponieważ w Niemczech występował deficyt taniej siły roboczej. W latach 1870–1890 trwała bowiem wielka fala emigracji niemieckiej do Ameryki, powodując brak rąk do pracy w krajach Rzeszy. Obcokrajowcy narodowości polskiej znów mogli być zatrudniani od 1890 roku, ale przez określony czas nie mieli prawa przebywać po stronie niemieckiej. Miało to na celu zmuszanie do okresowego powrotu do domu, aby przerywać ciągłość zamieszkania i utrwalać sezonowy charakter zatrudnienia przybyszów zagranicznych. Nasilenie fali emigracyjnej z ziem Królestwa Polskiego nastąpiło na początku XX wieku. Magnesem, przyciągającym polską ludność wiejską, stał się najpierw rozwijający się na zachodzie przemysł niemiecki, ale ten kierunek emigracji interesował głównie Polaków z zaboru pruskiego.
Emigracja zamorska z państwa rosyjskiego nie miała charakteru masowego i objęła głównie Królestwo Polskie. Początkowo na takie wyjazdy wybierali się Polacy zamieszkali na terenach sąsiadujących z zaborem pruskim. Emigracja z ziem zaboru rosyjskiego w latach 1871–1914 sięgnęła liczby 1, 3 miliona osób, z tego w latach 1900–1914 wyemigrowało z KP około 800 tysięcy robotników. Stanowiło to około 11% mieszkańców Kongresówki i była to głównie ludność pochodzenia wiejskiego. Rzemieślnicy i robotnicy szukali raczej pracy w głębi Rosji, gdzie wyjechało wtedy około 200 tysięcy ludzi, z czego skromna część osiedlała się w celach osadniczych nawet na Syberii. Najwięcej emigrantów udawało się jednakże do Stanów Zjednoczonych, znacznie mniej do Brazylii i Argentyny. Uboga ludność nie dysponowała na ogół żadnym kapitałem i wiozła tylko ręce do pracy, pozostając całkowicie na łasce państwa inicjującego emigrację. Emigranci, nie mając na ogół kwalifikacji zawodowych, zmuszeni byli przyjmować najcięższe i najgorzej płatne prace w kopalniach, koksowniach, hutach, w przemyśle naftowym, włókienniczym, przy budowie dróg i kanałów, na plantacjach kawy i herbaty. Zamieszkiwali na ogół najbiedniejsze dzielnice, tworząc swego rodzaju „getta polskie” (HP, t.3/cz.2/ R18).