top_banner

Rozdział 5.

Pod zaborami u schyłku feudalizmu.

str. 8

     Mężem młodej dziedziczki dóbr wójcińskich zostanie w 1847 roku Kazimierz Darewski z Wieruszowa, syn Mikołaja i Michaliny z Jaksów Bykowskiej, który wystąpił z armii carskiej w randze kapitana. Darewscy, a w pełnym zapisie Weryho Darewscy, chlubili się bardzo interesującą legendą rodowa. Uważali się za potomków kniazia Wojsiełka, udzielnego księcia nowogrodzkiego, syna wielkiego księcia litewskiego Mendoga z XIII wieku. Cały ich ród miał pochodzić od książąt połockich, książąt ruskich z dynastii Rurykowiczów. Kniaź Wojsiełk miał nosić przydomek „Weryha”, co w starosłowiańskim oznaczało łańcuchy żelazne, okowy (werygi>weryhy). Przydomek ten powstał na pamiątkę niewoli tatarskiej, z której księciu udało się uciec w pętach. Stąd później jego potomków zwano Weryhowiczami lub Weryhami. Ród ten pieczętował się herbem „Wasylissa” mającym pochodzić od najstarszego herbu Rusi, przez heraldyków rosyjskich zwanego „Trójzębem Ruryka”. Z tego starego herbu mają też brać się – ukraiński „Tryzub” i litewskie „Słupy Giedymina” widoczne kiedyś na tarczy jeźdźca Pogoni zamiast podwójnego krzyża. Z czasem Weryhowie rozwinęli się liczebnie i zubożeli, stając się skromnym rodem szlacheckim. Powstało wtedy kilka gałęzi rodowych: rosyjska, litewsko-białoruska i ruska („ukraińska”), z której wyłoniła się jeszcze podgałąź małopolska. Niektórzy z Weryhów od swej posiadłości „Dariewo” (Darewo lub Darów) przyjmowali nazwy „Darewski” lub „Darowski”, dodając je do nazwy Weryha, choć czasami posługiwali się tylko jedną z tych nazw. Obok „Wasylissy” pojawiły się też u Weryhów takie herby polskie, jak Szreniawa, Ślepowron, Ostoja i Nałęcz, pochodzące od skoligaconych rodzin. „Komitet Familijny Weryhów” wydał w 1937 roku książkę autorstwa dr Aleksandra Weryhy p.t. „Ród kniaziów Weryhów. Monografia na tle dziejowym”. W opracowaniu tym, wśród wymienionych przedstawicieli XIX pokolenia gałęzi litewsko-białoruskiej, figuruje interesujący właśnie nas Kazimierz Weryho Darewski (nr 472). Wiemy, że przybył on do Wójcina z Wieruszowa (APŁ), ale czy tam mieszkali też jego rodzice i krewni? Nic na to nie wskazuje. Być może młody kapitan służył w garnizonie rosyjskim nad zachodnią granicą państwa i poznał na jakimś balu pannę Niewodowską, córkę właścicieli klucza wójcińskiego. Młodzi „wpadli sobie w oko”, kapitan poszedł do cywila, i w 1847 roku metryki wójcińskie zarejestrowały ślub młodej pary.

   Popatrzmy teraz jak nowi właściciele Wójcina zaczęli się urządzać na miejscu i zakładać sobie nowe gniazdko. Stary, parterowy dwór, znajdujący się na rozwidleniu dróg prowadzących do Bolesławca, Ladomierza i Żdżar - zamieszkiwali dotąd różni dzierżawcy klucza wójcińskiego. Budynek ten był drewniany, a dach miał pokryty gontami, czyli deseczkami z drewna iglastego o przekroju klina i łączonymi z sobą poprzez wsunięcie jednej deseczki w drugą. Posiadał on dwie izby, alkierz i dwie komory (Lus 1789). Nie wiemy, czy któremuś z dzierżawców zechciało się zainwestować i zbudować coś solidniejszego. Niewodowscy, po wykupieniu klucza wójcińskiego, zaczęli budować nową, obszerniejszą i bardziej okazałą rezydencję. Wybudowano ją na styku ze starym dworkiem, który też podlegał modernizacji. Nowa budowla była jednopiętrowa, mansardowy dach kryty był gontem, mury składały się z drewnianego szkieletu wypełnionego cegłami. Ściany takie nazywa się „murem pruskim”, a ich drewniana, impregnowana konstrukcja była traktowana jako element dekoracyjny, co było modne w swoim czasie. W odróżnieniu od parterowych dworków z mansardami, jakie budowali później w Goli i na Makowszczyźnie młodsi przedstawiciele rodu Darewskich - piętrowy dwór wójciński nie posiadał ganku, czyli przybudówki nakrytej daszkiem podpartym słupkami i z zewnętrznymi schodami przed wejściem do budynku, co było charakterystyczne dla dworków szlacheckich z XIX wieku. W to miejsce dwór w Wójcinie posiadał krytą dobudówkę zwaną werandą, pełniącą funkcję wypoczynkową. Umieszczona ona była przy bocznej elewacji budynku, ale wejście do niej znajdowało się od strony frontowej. Poprzez werandę też wchodziło się z boku do budynku. Wiele szczegółów konstrukcyjnych tej budowli można jeszcze dziś dostrzec, mimo wielu późniejszych przeróbek. Według relacji aktualnego właściciela dawnego dworku, Jana Grygi, nowy budynek miał zostać ukończony około 1850 roku (w.pl). Był on w tamtym czasie najokazalszą siedzibą dworską całego klucza wójcińskiego. Starsza część dworu otrzymała jeszcze częściowo dobudowane piętro, na którym znajdowała się sala taneczna łącząca się z nowym budynkiem. W tym dworze urodziło się w latach 1851-1863 sześcioro dzieci Kazimierza i Oktawii Weryho-Darewskich i mogło bawić się w okazałym dworskim parku, sadzie oraz nad pobliskim stawem. Tutaj przybywali goście, odbywały się bale, zimą organizowano kuligi, a w lasach i na polach urządzano polowania z nagonką.

    W tym samym czasie na cmentarzu wójcińskim wybudowany został także grobowiec rodowy właścicieli majątku. Powstała wtedy kaplica grobowa w kształcie rotundy krytej kopułą i po dziś dzień góruje nad cmentarzem. Aktualnie pochowane są tam 23 osoby zmarłe w Wójcinie, Goli i w Chotowie. Znajdują się tam też symboliczne groby dwóch osób zaginionych w czasie II wojny światowej, a pochodzących z tego rodu (JMW 115).
Z inicjatywą wybudowania grobowca rodowego wystąpił podpułkownik Niewodowski, zwracając się w 1850 roku do Konsystorza Generalnego Kaliskiego z pisemną prośbą o wyrażenie zgody na wystawienie „kaplicy grobowej na cmentarzu wójcińskim” (Wój 1).
Nie wiadomo czy podpułkownik doczekał się odpowiedzi z Kalisza, czy też nie, bo niedługo potem zmarł. Ponieważ dwa lata wcześniej zmarła jego żona Petronela z Barrerów, zatem „klucz wójciński” znajdował się odtąd w rękach ich córki Oktawii i jej męża kapitana Kazimierza Weryho-Darewskiego, i to oni chyba sfinalizowali ostatecznie tą inwestycję. Można przypuszczać, że grobowiec wybudowano najpóźniej w 1851 roku, realizując ostatnią wolę zmarłego podpułkownika. Na zewnętrznej ścianie grobowca umieszczona została tablica głosząca, że jest to grób rodzinny Niewodowskich i Weryho-Darewskich. Jako pierwsi pochowani zostali tam znani nam już:
 Petronela Barrera Niewodowska (+1848), Tadeusz Niewodowski (+1850), ich córka Oktawia (+1898) oraz jej zmarła przedwcześnie nieletnia córka Jadwiga (+1886). Podpułkownik we wspomnianym liście do Konsystorza Generalnego wyraził też życzenie, aby na grobowcu znalazła się tablica z jego herbem rodowym „Lubicz”.

Kaplica - grobowiec cmentarny
8. Zabytkowy grobowiec Niewodowskich i Darewskich (w.pl: Galerie / Wójcin dziś)

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej