top_banner

Rozdział 7.

U schyłku zaborów i na progu Niepodległości
(1900–1918)

str. 2

  K. Wilczyński napisał zaś, że nazwa Andrzejów nadana została przez mieszkańców na cześć proboszcza Andrzeja Witulskiego (1905–1918), który miał bardzo pomagać swym parafianom przy podziale majątku Darewskiego (Wil 10), ale W. Patykiewicz takiego czegoś nie odnotował.
 
    W Tabelach Likwidacyjnych z 1864 roku pojawiły się znowu nowe nazwy: Wójcin Stary Poduchowny i Wójcin Nowy Poduchowny. W 1893 roku mamy za to:
„ wś Wójcin Poduchowny w dwu częściach” z liczbą 153 mieszkańców (SGKP), a tyle osób musiało mieszkać w co najmniej 20 domach. W tym samym źródle zapisana została także bezimienna osada wójcińska, posiadająca 5 domów i 48 mieszkańców.

    W 1911 roku w katalogu diecezji włocławskiej zanotowano, oprócz Wójcina:
folwark, Radomierz, Makowszczyznę i nowe nazwy kolonii – Księże, Nowiny, Padoły, Podlasem, Pasternik, Papiernia (Pat 7).

  Może „Księże” – to niedawny „Wójcin Poduchowny w dwu częściach”? Nowiny, Padoły, Pasternik i Papiernia znane są po dziś dzień, ale nazwy Księże, Poduchowny i Podlasem – zniknęły bez śladu. Proboszcz posiadał przed 1864 rokiem przeszło 5 łanów ziemi, z czego 3 łany, czyli około 90 mórg – znajdowało się przy drodze do Chróścina (Brzoza i Ku Chróścinu). Może wymieniona niżej przez K. Wilczyńskiego kolonia „Pod Chróścinem” (Pod Chróścin) to jedna z tych osad „Poduchownych”, które miały mieć 153 mieszkańców (SGKP), czyli gdzieś 15–20 domów?   Nie wiadomo jak interpretować wymieniony w 1911 roku „folwark” – i czy chodzi tu o osiedle „Folwark”, znajdujące się współcześnie na ulicy prowadzącej do Goli, a wymienione później przez K. Wilczyńskiego?  Zapisana po raz pierwszy na niemieckiej mapie z 1903 roku i w katalogu diecezji włocławskiej (1911), nazwa osady młyńskiej „Papiernia” - wzięła się stąd, że na przełomie XIX i XX wieku obok młyna znajdował się zakład produkcji papieru, po którym pozostały tylko drewniane pale wbite w dno rzeki, znajdujące się powyżej młyna.
   Na wspomnianej już mapie niemieckiej (w.pl) można zobaczyć napis „Pap. Fabr.”, co jest również śladem po owej Papierni, która to nazwa pokutuje po dziś dzień jako nazwa historycznej osady młyńskiej .
  Wspomniany już wielokrotnie K. Wilczyński zapamiętał sobie następujące nazwy kolonii wójcińskich z lat 1934–1939: ·· Folwark, Galicja, Padoły, we Wsi (Wieś), Mała Stronka, Za Kościołem, Mała Stronka Za Kościołem, Pasternik, Aniołki (kacmarucha na dymnej strudze), Makowszczyzna, Radomierz, Andrzejów, Pod Bolesławcem, Nowiny, Pod Chróścinem (Wil 10).

 „Za Kościołem” nazywano zabudowania, znajdujące się po północnej stronie kościoła , między Wsią a Andrzejowem, a ich zachodnią odnogę nazywano „Małą Stronką”, podobnie jak wschodnią odnogę Wsi. Niejasna jest ta „kacmarucha” w nawiasie obok nazwy Aniołki. Współcześnie „Kaczmarucha” znana jest jako oddzielna kolonia wójcińska położona na wschód od Aniołków.  K. Wilczyński nie wymienia już starej kolonii o nazwie „Podlipka”, ale za to podaje nazwy wymieniane w katalogu diecezji z 1911 roku (Pasternik i Nowiny) oraz dodaje jeszcze Aniołki, które znajdują się także w północno–wschodniej części wsi, czyli tam gdzie „Podlipki” należałoby się właśnie spodziewać. Lokalizacja taka wynika z informacji z 1668 roku – o polu:
 
 „od strony Żdżar zwanym ‘Pod lipką’ ...” (Mac 99)
 oraz z 1847 roku: „ciągnie się na północ przez drogę Radostowską” (Wój 1).

 Może wymieniona w źródle z 1911 roku kolonia „Podlasem” – to krótkotrwała nazwa późniejszych „Aniołków”?


    Wróćmy teraz znowu do parcelacji Folwarku Wójcin w latach 1900–1903. Pomiędzy chłopów wójcińskich rozparcelowano wtedy 354 mórg.  Pozostałą część, czyli 76 ha, zgodnie z wolą Adeli Darewskiej otrzymał jej syn z pierwszego małżeństwa, Włodzimierz Kownacki. Po śmierci matki odsprzedał on swą część dwom kupcom z Wielunia, a ci w latach 1910–1912 rozparcelowali ten majątek między 49 kolonistów (Pat 8). Niektórzy z nowych osadników przybywali nawet spod Mokrska, jak np. rodzina Głąbów.

Dwór wójcinski

2. Dawny dworek Darewskich dziś (w.pl).

     Jednym z większych beneficjentów całej tej akcji parcelacyjnej okazał się mieszkaniec Wójcina, Jan Mączka, syn Marcina. W jego ręce dostał się  dwór dziedziców wraz z całym obejściem oraz ładny kawałek gruntów, z których  potem uposażył 4 synów i  córkę.
Najstarszy z nich, Piotr, wybudował sobie dom w środku Wsi, Ludwik miał dom na Pasterniku, Ignacy – w Andrzejowie, Walenty zamieszkał w starym, parterowym budynku dworskim, przylegającym do nowego dworu, a córka Matylda pozostała przy ojcu w tym nowym dworze i wyszła później za mąż za Wincentego Grygę.
Nie wiadomo skąd Jan miał  tyle pieniędzy na zakup obejścia i gruntów dworskich.  Podobno  miał on przez wiele lat wyjeżdżać za granicę i tam zarobić  trochę grosza, za co potem skupował od dziedzica  po kilka mórg, ponieważ ten, hazardując się, ciągle potrzebował pieniędzy. Inna wersja głosi, że przez jakiś czas Mączka był też oficjalistą dworskim i pracował jako stangret na dworze dziedzica, któremu towarzyszył w jego eskapadach,  a pieniądze miał wygrać od właściciela folwarku. Jakkolwiek to jednak nie było – to miał on okazję przekonać się niebawem  – ile kosztuje utrzymanie budynków dworskich. Bryła  dworu Niewodowsko–Darewskich przetrwała jednak po dziś dzień i zabudowania te są aktualnie własnością Jana Grygi, od którego za pośrednictwem właściciela strony internetowej (w.pl) mamy większość tych informacji.
W wyglądzie dawnego budynku, tak zewnętrznym jak i wewnętrznym, następowały jednak z czasem poważne zmiany:  w 1939 roku budynek pokryto dachówką, zmieniając przy okazji jego mansardowy kształt; w 1950 roku przebudowano piętro; w 40 lat później  zmieniono nieco kształt otworów okiennych, wymieniając całkowicie okna; w tym samym czasie otynkowano też cały budynek, kryjąc cały dekoracyjny „mur pruski”. Na zewnątrz dworku znajduje się po dziś dzień ubikacja murowana i wewnątrz okafelkowana - i nie wiadomo czy jej początki też sięgają połowy XIX wieku, czy wybudowano ją nieco później. Współcześnie, gdy spoglądamy na budowlę dworską z zewnątrz, to nie chce się wierzyć, że ma ona metrykę sięgającą połowy XIX wieku i że kiedyś była to okazała rezydencja, którą przyćmiły dopiero budowle generała Łopuchina w Chróścinie. Dzisiaj ogólny widok dawnej rezydencji panów klucza wójcińskiego szpeci jeszcze dodatkowo piekarnia wybudowana tam kiedyś dla GS, na której cel Wincenty Gryga przeznaczył nieodpłatnie niewielką działkę.
Przylegający do nowego dworu starszy budynek dworski, wygląda dzisiaj na mocno zapuszczony. Jakiś czas  mieszkali tam synowie Jana, Walenty i Ignacy, a potem budynek był już niezamieszkały.  Jan Mączka zmarł w 1928 roku, a jego zgon zgłosili wtedy Wincenty Gryga i Ludwik Mączka. Gryga ożeniony z Matyldą Mączką  został spadkobiercą teścia, czyli „Jana z dworu”. Nie miał więc racji K. Wilczyński, który w swojej książce napisał, że to Gryga kupił obejście dworskie wraz z przyległą ziemią w czasie parcelacji folwarku wójcińskiego, a po nim błąd ten powielał Jan Maślanka w trzech swoich książkach. 
Potomków Jana Mączki nazywano „Jankami z dworu”, czasem – „Murkami”. „Jankami”, bo było to w zwyczaju, że często przezywano potomków imieniem przodka, w przypadku powtarzającego się we wsi nazwiska – i tak potomków Karola Cichosza nazywano „Karulkami”, potomków Feliksa Pawyzy - „Felusiami”, a potomstwo Ferdynanda Białka – „Fernantami”, aby odróżnić ich od innych Cichoszów, Pawyzów czy Białków. Takim sposobem wytwarzało się w Wójcinie do XVIII wieku wiele nazwisk odimiennych .  Z kolei  „Murkami” przezywano „Janków” podobno dlatego, że wszyscy oni mieszkali w murowanych budynkach, co nie było znów takie częste. Opowiadano o Janie Mączce, że miał zwyczaj chodzić na msze niedzielne we fraku i w cylindrze oraz paradować bryczką po okolicy, co oznacza, że był dość barwną postacią.

 

Copyright © by Andrzej Głąb Wójcin 2009 - 2024.
Strona wykorzystuje pliki cockies do monitorowania i obsługi więcej